Z Pastorowej Sfory FCI - Jankesowy Pamiętnik cz. I
   
MENU
  Witamy
  Aktualności
  Nasze psy
  Szczenięta
  Zapiśnik
  => Psie Serce -opowiadanie
  => Blog Heidy cz.I
  => Blog Heidy cz. II
  => DOGrestling
  => FOTOrady
  => Jankesowy Pamiętnik cz. I
  => Jankesowy Pamiętnik cz. II
  => Jankesowy Pamiętnik cz. III
  => Jankesowy Pamiętnik cz. IV
  => Kryminalni
  => Psieksapil
  => Wyznanie Pastora
  => Zapiśnik Hodowcy 27.02.09
  Czytelnia
  Kulinaria
  Forum
  Licznik
  Kontakt
  TOPlisty

Drogi Pamiętniku,

Kiedy wprowadzałem się na plebanię, to trafiłem naprawdę do fajnego towarzystwa  Bardzo polubiłem i Dużych i Kudłatego, ale szalenie mnie ucieszyło towarzystwo dwóch urodziwych suczek


Spoko z nich babeczki, jedna fajnie zaokrąglona Czeszka, troche jednak już wiekowo posunięta i nie bardzo jest na czym oko powiesić, druga to jeszcze podlotek  spoko do wspólnych wypadów na szaber do pokoju Kudłatego, poszukiwania skarbów w ogrodzie, czy wyprowadzaniu Dużego z równowagi poprzez zagryzanie 'tych grubych skórzanych i fajnie pachnących starą wilgocią rzeczy', które on nazywa zbiorem jakiś tam... hmmm jak on to mówi... książki... taaaa książki...  Mała była więc moim kuplem ale nie babeczką, która mogła mi zawrócić w głowie... o co to, to nie... 

Ale jakiś czas temu coś zaczęło się zmieniać -i wiesz, co Pamietniku? Możesz mnie zabić, a ja nie znam powodu, dlaczego tak się działo  ... Ale do rzeczy...

Któregoś poranka zawirował świat  zapach mnie powalił, w powietrzu unosiła się jakaś dziwna chemia...  to lepsze niż wołowinka w brzuchu i podniecenie z powodu kawałka ukradzionego kotleta  czy smrodku krowiego łajna 
Zapach mnie powalił  popatrzyłem na Małą i wiesz Pamiętniku, co zobaczyłem? Już nie małą  ale prawdziwą samiczkę  Te nóżki, te uszka, ten oczka... to już nie była współzłodziejka i łobuzica, teraz przede mną paradowała 'moja dama' Kalusia, Kalunia, Kaleczka, Kaluśka, Kalisiak, Kalinka, Kala, he megalyne Kale... Warczalem sobie jej imię i z każdym dźwiękiem wiedizałem, ze to uczucie musi robłysnąć...

I rozbłysło
Duzi szaleni i próbowali nas rozdzielać, a ja zawsze byłem gotów do poświęceń... I tak dla miłości poświęciłem: drewnianą bramke Dużych, którą nas rozdzielili... drzwi łazienkowe Dużych, którymi nas rozdzielili, obicia kanapy i fotela Dużych, z których nas zganiali, dywan Dużych, na który nie chcieli byśmy teraz wchodzili, ściany Dużych -no bo gdzie w końcu mieliśmy chodzić?  .... tiaaaaaa moja miłość nie znała granic... 

Nieważne były już dołki, patyki, spacer, terytoria -ona była blisko...
Szalałem... Ona też ciągnęła do mnie... 
Nuciłem sobie razem z Dużą: 'Czy to jest miłość auuuuuuuuuuu czy to jets kochanie auuuuu auuuuu auu uu'
...aż do niedzieli...
wtedy po porannej awanturze, która odbyła się bardzo cicho, bo na dole było coś co Duży nazywa nabożeństwem i zabrania nam wtedy śpiewać z nimi i bawić się... ale wracając do awantury...

Kala uciekała przede mną  Ja chciałem się tylko przytulić a ona w nogi i z zębami do mnie  Zresztą była płochliwa jak zając w lesie... i zaatakowała mnie... dziabnęła małpa mnie w pyszczek... polała się krew... dobrze, że Czeszka nas rozdzieliła...

Nie wiedziałem, że to początek końca...

Popołudniu, gdy Duzi (już po sprzataniu i jakoś zdenerwowani) oglądali innych Dużych w takim małym pudełku jak srebrna buda dla psa, moja Kala poszła spać... To był dobry moment, by się przytulić do jej pachnącego łaciatego futerka 
Siadłem przy niej jak zawsze  ... a ona ...spała 



Siadłem na niej  ...a ona ...spała nadal  
Zacząłem się niepokoić, więc zbliżyłem pychol do jej uszka i cichutko wyszczekałem: 'Puk, puk serdeleczko...' I co?? I NIC  


Zaskamlałem cichutko naszą ulubioną melodię: 'Do sercaaaaa przytul auuuuu psaaaaaaaaa...' I co?? I NIC 


Podjąłem ostatnią próbę, ale coraz bardziej byłem zdezorientowany... co stało się z naszym uczuciem, czyżby moje miejsce (nie daj Boże) zajął ktoś inny? Może ten Burek z budowy obok?? Co on ma -czego ja nie mam? Toż to kundelus pospolitus szurusburus...

Pełen niespokojnych myśli wyszeptałem słowa psiej śpiewaczki 'VV': 'Oci ciernyje, oci krasnyje... Ja ljubju tjebia... ah ty ljubju...' I co?? I NIC
W łebku miałem jedną niespokojną myśl... CZYŻBY TO BYŁ KONIEC?


Pobiegłem do kuchni -musiałem się napić... łapki mi się trzęsły, ogonek smutno wlókł się za mną... Chłeptałem wodę z miski i nie dowierzałem, że jest tak obojetna...

Kiedy wróciłem do salonku -oniemiałem... Moja Kala spała z Czeszka... 




Opadłem z sił... zasnąłem... na pociechę wziąłem Agę -psiaka Kudłatego... ale co mi po pluszu (nawet pachnącym wszelakim nie najświeższym jedzonkiem i pićkiem, bo Kudłaty wszędzie tę Agę ciąga), skoro nawet chęci gryzienia nie było... 




Wieczór wcale nie był lepszy... Mała chciała się wkupić w łaski Dużego i oddała się pobożnej lekturze... Phi -ładne mi oddała się lekturze, kiedy ona na niej zasnęła Ale wcale mi nie było do śmiechu... Bo wiesz, co drogi Pamiętniczku??? Ona znowu została zimna na moje wdzięki... chemia zresztą jakby też słabła...



Więc znowu spałem sam  sam to ładnie powiedziane... Ja znowu spałem z ....  maskotką ...



Dobrze, że moja rodzina mnie nie widziała... że bracia i siostry po kraju rozsiani... toż to dopiero byłby wstyd...

Nie jestem jednak już na dnie psiej rozpaczy, bo Kudłaty mnie pocieszył... ma chłopak serce...
'Oć pieś, gaskam ciee pieś... oć'

'kocham pieś'

'no juś peśtań pieś, buzi, moćno kocham' 


Kudłaty byl nawet brudny po kolacyjce i mogłem mu pyszczek oblizać  pyyyycha  

Namysłów, 13 (pechowy, a moze nie  ) kwiecień AD 2008 -Jankes BiGuru

   
Do dziś gościliśmy już 101632 odwiedzających -DZIĘKUJEMY!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja